|
 |
Zdolności Mieszkańców |
 |
|
Józef Adaszyński |
Marian Krym |
|
Józef Adaszyński |
"Sprawy plastyczne interesują mnie od dzieciństwa. Lubię
malować, rysować
i rzeźbić.
Wszystko zaczęło się w II klasie szkoły podstawowej. Nauczyciele
zauważyli, że ładnie maluję. Mój pierwszy rysunek, to była
postać żołnierza. A potem malowałem już portrety i pejzaże.
Kiedy były konkursy, to brałem w nich udział: np. w IV kl.
namalowałem na konkurs portret Kopernika. |
|
|
|
Po szkole podstawowej poszedłem do szkoły ceramicznej na dział
malarski.
Potem pracowałem w porcelanie na malarni. Długo nie pracowałem.
Ze względu
na stan zdrowia ojca musiałem zająć się gospodarstwem. Nie
mogłem też iść do szkoły plastycznej, chociaż nauczycielka
plastyki namawiała mnie. Nadal malowałem obrazy na papierze i
płótnie, szkicowałem. Kiedy zobaczyłem ciekawe miejsce, zaraz
przenosiłem je na płótno.
Nigdy nie sprzedawałem obrazów, jak już to podarowałem. A kiedy
obraz mi nie wyszedł, to nie wyrzucałem go, tylko odstawiałem na
bok. Jeśli ktoś go chciał, to dawałem.
Teraz jestem w DPS i maluję nadal. Ostatnio zrobiłem kilka prac
w ołówku.
I prace podobały się. |
|
|
|
Umiem też rzeźbić. Jeśli ktoś ma dryg do malowania to i rzeźbić
potrafi. Rzeźbię w drewnie lipowym i topolowym. Trzeba
mieć wizję i wyobraźnię,
bo kształt drzewa narzuca
kształt. Moje pierwsze rzeźby, to postacie z gór.
Największa miała 60 cm i był to góral w tradycyjnym
stroju.
Dobrze, że tu mogę rzeźbić pod okiem terapeuty zajęciowego
Pana Jana Łażewskiego. W terapii czas schodzi szybciej
i jest u spokojnie.
Jak człowiek ma w ręku talent, to go ciągnie do tych
zajęć. Zrobiłem już
w terapii szopki, rzeźby, rysunki,
obrazki. Moje prace poszły na wystawę
do sklepu "Arka".
"Dopóki będę mógł, to będę rzeźbił i malował.
Po co mam gdzieś latać, jak mogę robić rzeczy, które
się podobają." |
|
 |
powrót
do góry
strona
główna |
 |
|
Marian Krym |
Pan Marian Krym jest od roku mieszkańcem Naszego Domu, a już
dał się poznać jako człowiek, który nie lubi marnować czasu.
Zaglądając do Jego pokoju, można zobaczyć, jak pełen skupienia
wykonuje, dość nietypowe dla mężczyzny, robótki na szydełku, czy
drutach. Poprosiłam Pana Mariana, aby opowiedział o swoich
zdolnościach. |
|
|
|
"Pochodzę ze wschodnich stron, gdzie mało było zakładów pracy i
trudno było o zatrudnienie. Dlatego dużo ludzi utrzymywało się z
chałupnictwa. Moje siostry postanowiły robić swetry i oddawać je
do Cepelii. Ja przypatrywałem się tej robocie i żeby było
szybciej, zacząłem pomagać. Na początku drobne wykończenia i
ściągacze. Miałem wtedy 10 lat. Podobało mi się to, bo zawsze
coś dostałem: to ołówek, to jakąś rzecz. Oczywiście poza domem
nikomu nie mówiłem o swoich zdolnościach, bo na pewno by mnie
wyśmiali.
Potem miałem długą przerwę, ale umiejętność pozostała. O tym, że
umiem robić na szydełku i drutach nie powiedziałem nawet swojej
żonie. Wtedy wstydziłem się, że umiem robić kobiece robótki.
Pewnego dnia zachorowałem i musiałem leżeć w łóżku. Kiedy
zrobiło mi się lepiej, nudziło mi się tak leżeć. I wtedy
przypomniałem sobie o swoich umiejętnościach. Poprosiłem teścia,
żeby przyniósł mi 2 szprychy od roweru. Wyostrzyłem czubki i
zacząłem robić sweter. Kiedy ktoś wchodził swoją robotę chowałem
pod pierzynę.
Ale pierwszą rzeczą, którą zrobiłem tak od początku do końca i z
której byłem bardzo zadowolony, był komplecik (sweterek i
rajstopki) dla mojego małego synka. Wtedy o moich zdolnościach
dowiedziała się żona. Cała wioska później pytała ją, gdzie
dostała taki ładny komplecik.
I od tego czasu, zaczęło się na dobre. Przychodziły do mnie
kobiety z wioski i np. prosiły, żebym wyrobił piętę w skarpecie,
bo im nie wychodziło.
Kiedy przyszedłem do DPS wiedziałem, że będę miał tu dużo czasu.
I jak niegdyś z nudów, tak też teraz wróciłem do swego hobby.
Na początku wstydziłem się, bo tu cały oddział mężczyzn, a ja
miałbym druty i szydełka wyciągać? Ale ważniejsze było dla mnie
robienie czegoś, niż siedzenia i patrzenie w ścianę. No i skoro
kobiety wykonują męskie zajęcia, to mężczyźni mogą robić to, co
kobiety. Dlatego robię teraz skarpetki, bamboszki, rękawiczki (z
5 palcami i 1 palcem), serwetki.
W taki sposób umilam sobie czas, mniej palę i mam zajęcie. U
mnie ręce muszą mieć robotę. W zrobionych przeze mnie kapciach i
skarpetach chodzą już niektórzy współmieszkańcy. Grosika za to
nie wziąłem, bo to tak
z dobrego serca. Cieszę się, że mogę
pomóc, kiedy ktoś jest w potrzebie.
A każda pochwała polepsza mi
humor, bo przecież każdy lubi być chwalony."
Jako podsumowanie wypowiedzi Pana Mariana chciałabym dodać, że
warto mieć hobby, coś czemu człowiek poświęca czas, co daje mu
satysfakcję.
Nie ma bowiem nic żałośniejszego, jak np. stanie na korytarzu,
obserwowanie wszystkich i wszystkiego, komentowanie, rzucanie
kąśliwych uwag.
Nie o to chodzi w życiu, aby być "podglądaczem", choć tak
zapewne najprościej. Ma być wartościowo i twórczo! Tylko takie
podejście daje zadowolenie. Inna postawa to "marność nad
marnościami." |
|
 |
powrót
do góry
strona
główna |
|
 |
|
|